wtorek, 31 marca 2015

Zabawa w ... JAJECZNE MUFFINKI! :)



Jesteśmy sumą chwil tych przeżytych, zapamiętanych. Tych dobrych jak i tych złych. Chcemy jednak pamiętać te dobre, to one tworzą nasze życie, budują poczucie, że przeżyliśmy piękny czas, że to co do tej pory nas spotkało, to życie którego nie zamienilibyśmy na żadne inne.

Dziś słyszę tupot małych stópek i jeszcze nieporadne, ale szczere rozmowy dwóch małych dziewczynek, MOICH małych córeczek i uśmiecham się do siebie. Uśmiecham się nawet na wspomnienie tych ciężkich chwil, bo wiem, że było warto i nie wyobrażam sobie ich bez siebie nawzajem, I to jak mówią jak bardzo się kochają, jak przytulają się do siebie, śmieją się szczerze i płaczą czasami to najpiękniejsze co dzięki nim przeżywam. 

sobota, 28 marca 2015

Zabawa w ... MARCHEWKOWO-BANANOWE MUFFINKI Z CHIA! :)

Jestem podjadaczem. Nocnym podjadaczem zwłaszcza, choć między posiłkami w ciągu dnia też daję się skusić. Gdy coś nie daj Boże leży na stole, nie ważne czy będzie to coś świeżego, nadgryzionego czy jakiegokolwiek, pewne jest, że nie uchroni się przede mną. I choć staram się walczyć z tym nawykiem, omijam szerokim łukiem leżące "coś" to i tak przepadam, bo moja wyobraźnia nakręca się okropnie, czuję ten smak w ustach i nie pomaga mi powtarzanie jak mantry "nie teraz, nie chcesz tego, może później, nie jesteś głodna", pobudzony ślinotok zawsze wygra. Zwłaszcza wtedy, gdy są to moje ulubione ciasteczka owsiane lub od kilku dni - babeczki marchewkowo-bananowe z chia ! 

Ich historia jest bardzo krótka i prosta. Sokowirówka - sok marchewkowy - wiórki marchewkowe z wnętrza sokowirówki - babeczki :) Powiem wam szczerze, że zawsze wyrzucaliśmy te "odpadki" z sokowirówki, ale tym razem chodziło za mną coś słodkiego, więc pomyślałam, że zostawię te wióry i może jeszcze tego samego dnia zrobimy ciasteczka, podobne do moich ukochanych owsianych tylko z domieszką marchewki. Wołając dziewczynki na robienie ciastek odzew był zerowy, jednak gdy powiedziałam, że zrobimy babeczki przybiegły natychmiast, więc trzeba było improwizować i coś na szybko stworzyć. Tak właśnie powstał ten przepis, babeczki wyszły nieziemskie, jeszcze tego samego wieczoru zjedliśmy większą połowę! Pewnie poszłyby wszystkie gdyby nie to, że chciałam koniecznie zostawić kilka do zdjęć na rano. Zaraz po "sesji" zniknęły wszystkie, a ja podjadacz chodziłam za kruszącymi dzieczynkami i "sprzątałam" wszystko z dywanu stosując zasadę 3 sekund :) Znacie ją? To co nie leżało 3 sekund na ziemi - można zjeść :)

Tak więc zachęcam was całym sercem do tych wspaniałych muffinek, mi już ślinka cieknie i wiem na pewno, że w Święta (jak nie wcześniej) zagoszczą w naszym domu ponownie! :)














Składniki:
1 i 3/4 szklanki mąki
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki świeżego soku jabłkowo-marchewkowego lub wody
2-3 łyżki cukru
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1 rozgnieciony banan
1 szklanka startej marchewki

Przygotowanie:
Wszystkie składniki suche mieszamy w jednej misce (mąka, cukier, chia, proszek do pieczenia, soda, cynamon), a mokre w drugiej(marchewka, banan, olej, sok). Dosypujemy suche do mokrych i mieszamy, nie musi być bardzo długo i dokładnie. Ciasto przekładamy do formy na muffinki wyłożonej papilotkami i pieczemy ok. 25-30 minut w 180 stopniach, do suchego patyczka.


SMACZNEGO!!!

środa, 25 marca 2015

Zabawa w ... FASZEROWANE BATATY! :)

Tak więc usiadłam w końcu na ten mój ukochany fotel pomyśleć, podumać, pomarzyć... Marzenia się spełniają, właśnie tego doświadczam! I choć jeszcze rok temu moje nie szły w tym kierunku, który obrały sobie teraz, to wiem, że idą we właściwą stronę!

Był czas kiedy myślałam, że zostanie mamą da mi sto procent spełnienia, że w tym w pełni odnajdę siebie i nic więcej nie będzie mi trzeba. Myliłam się. Oczywiście spełniam się jako mama, dziewczynki są cudowne i nie wyobrażam sobie życia bez nich! Jednak czegoś mi brakowało. Nie czułam pełni. Brakowało mi pasji, czegoś o czym będę myślała, co będę sobie wyobrażała, na co będę czekała, co będzie dawało mi satysfakcję i podniesie moje poczucie własnej wartości. Nie przypuszczałam, że pasja ta będzie naszą wspólną, NASZĄ RODZINNĄ! Na samą myśl o tym skaczę pod niebiosa z radości. Odnaleźliśmy coś, co robimy RAZEM a ja w tym wszystkim odnajduje SIEBIE! 

W głowie tysiące myśli, miliony pomysłów i planów, działamy powoli, bez pochopnych ruchów, na spokojnie. Cieszymy się tym co jest tu i teraz, tym jak się rozwijamy i tym, że wszystko toczy się właściwym torem...

***

Mam kilka pysznych dań, które są moim wymysłem i każdym chciałabym się z wami podzielić tak na już! Ale dziś postawiłam na nasze ukochane bataty, w szczególności moje i Mai :) Zachwyci podniebienia tych którzy lubią słodko-słone połączenia! Jeśli nie przepadacie, warto się przełamać! :)












Składniki:

2 bataty
sól, pieprz
olej

Farsz:

1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 czerwona cebula, pokrojona w kosteczkę
1 ząbek czosnku, drobno posiekany
10 suszonych pomidorów
garść suszonej żurawiny

Przygotowanie:

Bataty przekroiłyśmy na pół, posypałyśmy solą i pieprzem oraz posmarowałyśmy po wierzchu olejem, zawinęłyśmy w folię aluminiową i piekłyśmy tak godzinę czasu w 200 stopniach. 

W czasie gdy pieką się bataty przygotowujemy farsz.
Kaszę gotujemy do miękkości. Na patelni rozgrzewamy 1 łyżkę oliwy z oliwek, dodajemy cebulkę i czosnek, oprószamy solą i smażymy mieszając przez około 3 minuty, aż się lekko zrumienią. Dodajemy posiekane suszone pomidory i suszoną żurawinę oraz kaszę i smażymy chwilę. Doprawiamy ulubionymi przyprawami ( u nas pieprz ziołowy, papryka słodka, majeranek).

Po upieczeniu się batatów wydrążamy część miąższu i faszerujemy przygotowanym nadzieniem. Gotowe!


SMACZNEGO!!!

sobota, 21 marca 2015

Zabawa w ... WARSZTATY KULINARNE! :)

Z początkiem tego roku podjęliśmy wyzwanie WEGE 30 dni. Pchnęły nas do tego myśli o zdrowiu naszym i naszych dziewczynek. Stwierdziliśmy więc, że może warto spróbować. Teraz z diety wegańskiej zostało nam nie jedzenie mięsa i nabiału, sięgamy za to po jajka i od czasu do czasu ryby. Jednak najważniejsze do czego zapałałam wielką miłością jest ZDROWIE, Czytanie etykiet produktów, ustalanie zdrowego menu, czytanie tysiąca artykułów, zdobywanie mnóstwa informacji o witaminach i składnikach mineralnych. Dowiedziałam i wciąż dowiaduję się po co warto sięgać!  Spróbowaliśmy tylu nowych dań, ilu nie zjedliśmy przez większość naszego życia! Co więcej odnalazłam pasję, którą chcę dzielić się nie tylko z najbliższymi, ale również z innymi ludźmi. Pragnę wciąż zdobywać wiedzę, próbować nowych dań i zarażać tym! Czytając natrafiłam na trafne zapytanie - dlaczego od ludzi będących na diecie wegetariańskiej/wegańskiej oczekuje się że będą chodzącą encyklopedią? Jeszcze kilka miesięcy temu nie zastanawiałam się czy dostarczam wszystkich składników dziewczynkom, nie wiedziałam gdzie znaleźć największe pokłady żelaza i jak zwiększyć jego wchłanialność, gdzie znajdę wapń czy magnez. Myślałam tylko o tym, czy zjadły odpowiednio dużo, tylko przecież nie chodzi o to żeby JEŚĆ tylko żeby się ODŻYWIAĆ! I to hasło przyświeca mi każdego dnia! 

I to hasło będzie przyświecać nam i naszej misji którą właśnie podejmujemy! W miniony czwartek przeprowadziliśmy nasze pierwsze warsztaty kulinarne z przedszkolakami. Dzięki wielkiej uprzejmości i otwartości Pana Dyrektora oraz pracowników przedszkola mogliśmy wraz z dziećmi porozmawiać o wspólnym gotowaniu, znajomości owoców i witaminach. Dzieciaki były bardzo otwarte i chętne do współpracy.  Razem przygotowaliśmy mleko kokosowe, które stanowiło bazę naszych koktajli. Dzieci cieszyły się możliwością wybierania ulubionych owoców, krojenia ich, a potem miksowania w blenderze. Jedni chętniej, inni mniej chętnie próbowali przygotowany przez nas koktajl, ale mamy nadzieję, że nadejdzie czas, że wszystkie dzieciaki ze smakiem będą zajadać się takimi zdrowymi smakołykami! Taki jest właśnie nasz cel - nauczyć ich jedzenia zdrowych produktów, pokazania im, że takie przekąski mogą być nie tylko zdrowe, ale i smaczne! Takie spotkania będą odbywać się cyklicznie i mamy nadzieję, że również inne przedszkola chętnie przyjmą nas do siebie! :)W najbliższy wtorek odwiedzimy kolejne przedszkolaki, a w środę będziemy nagrywać dla was program wielkanocny! :) Jesteśmy dla was!!!

Naszej misji mówimy - CZAS START!!! :)

Z całego serca dziękujemy tym, którzy nas wspierają. Dziękujemy naszemu pierwszemu sponsorowi - firmie GRAWER LASEROWY dzięki któremu mogliśmy zakupić deski do krojenia dla dzieci oraz materiały na fartuszki, które szyliśmy samodzielnie :) 
Poszukujemy nadal ludzi, którzy są chętni by wesprzeć nas w naszych działaniach ! :)

Tak właśnie to wyglądało: