Pędzimy przed siebie jak szaleni. Łapczywie chwytamy każdy dzień i chcemy więcej i więcej. "Daj dziecku palec a weźmie całą rękę". Dziecko ? A my dorośli ? Dokładnie tak samo. Czasami zapominamy jak to jest cieszyć się z małych rzeczy, z drobnostek, z kilku kroków w przód. Nim się człowiek ocknie zdąży już paść kilka słów za dużo, kilka niemiłych spojrzeń, przykrych gestów. Gdy jest za późno, zdajemy sobie sprawę jak łapczywi jesteśmy. Czy to strach przed utratą tego co mamy pcha nas do przodu po więcej, a może uciszyliśmy już w sobie dziecięcą duszę i nie potrafimy cieszyć z rzeczy prostych i małych ? Czasami szukam w sobie tego dziecka głęboko i boję się, że utknęło na dobre w zakamarkach zapomnienia.
wtorek, 31 października 2017
wtorek, 24 października 2017
Zabawa w ... BABECZKI JAGLANE! :)
Gdy nadchodzi czas katarów moje myśli od razu kierują się w stronę kaszy jaglanej. Osuszająca, lekkostrawna, zwyczajnie wyjątkowa przyjaciółka naszego brzucha i ... nosa :) Śmieję się, ale właściwie dokładnie tak jest. Gdy dopada dziewczynki katar, nasza dieta przeskakuje na tory jaglane. Może się to wydawać monotematyczne, ale jest całkowicie odwrotnie. Kasza jaglana jest wszechstronna i za to ją uwielbiamy. Smakuje doskonale pod postacią jaglanki na mleku migdałowym, ale równie dobrze smakuje w postaci kotlecików. Można z niej zrobić sernik czy budyń. Dorzucić do niej owoce lub pieczone warzywa, wymieszać z miodem albo z pesto, dorzucić ją do zupy albo do koktajlu. Zawsze dopasuje się idealnie do naszych potrzeb. Wystarczy tylko trochę kreatywności i chęci. A gdy już kreatywności mi brak sięgam po inspiracje do innych. Tym razem do Dominiki Wojciak i książki "Ziarno". O tej książce pisałam Wam TUTAJ. Jest wyjątkowa, wszechstronna, zupełnie jak kasza jaglana. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie, każdego na pewno zauroczy niejeden przepis. Ja pozaznaczałam już prawie wszystkie, które chcę w najbliższym czasie przyrządzić, a numerem jeden są te na bazie kaszy jaglanej.
wtorek, 17 października 2017
Zabawa w ... PALUSZKI RYBNE Z ŁOSOSIA W PANIERCE JAGLANEJ! :)
Wiem, że zbyt rzadko dzielę się z Wami przepisami, ale naprawdę staram się najmocniej jak potrafię. Dziś kolejny przepis z cyklu ulubionych i szybkich obiadów dla głodnych, małych brzuszków.
Nadeszła jesień,a u nas wraz z nią nadeszła ospa. Przesiedziałyśmy cały miesiąc w domu, na szczęście miesiąc w większości deszczowy i ponury. W końcu możemy odetchnąć świeżym powietrzem, wręcz zachłysnąć się nim. Tak piękny powrót do normalności zaserwowała nam matka natura, że nasza wdzięczność jest nieopisana. Tak ciepła, słoneczna jesień cieszy serce i duszę. Mam wrażenie jakby miała trwać i trwać, a może to takie marzenie, w które zbyt mocno wierzę ? Wiem, wiem, że to się zaraz skończy, dlatego cieszymy się tym najmocniej. Łapiemy promienie słoneczne i witaminy. Wszystko wydaje się odmienione, wszystko się człowiekowi chce. Liście spadające z drzew z lekkim podmuchem wiatru nie przeszkadzają, nawet wtedy gdy grabisz je na okrągło. Słońce oślepiające swoim blaskiem nie drażni, mimo, że musisz mrużyć oczy by cokolwiek dojrzeć. To taki piękny czas kiedy wszystko jest na TAK,a życie wydaję się mieć lepszy smak, piękniejszy zapach i jeszcze bardziej wyjątkowy wygląd.
poniedziałek, 9 października 2017
Zabawa w ... BABECZKI DYNIOWE! :)
Ogień. Marzę o chwili kiedy w ciepłych skarpetach, ciepłym swetrze i dziurawych jeansach usiądę przed kominkiem. W ręku trzymać będę książkę, tuz obok postawię kubek z gorącą herbatą, być może okryję się kocem i będę flirtować z ogniem. Będę doświadczać go wszystkimi zmysłami. Będę wąchać zapach drewna nim zapłonie, napawać się widokiem tańczących płomieni, słuchać szumu ognia i trzasków spalającego się drewna, będę cieszyć się jego ciepłem, które otuli mnie bezpieczeństwem i szczęściem.
poniedziałek, 2 października 2017
Zabawa w ... LUNCHBOX DO PRACY :)
Lunchbox - niby prosta sprawa,a jednak tak trudno się za niego wziąć. Ale wiecie co ? Wystarczy mieć chęć, zapał, mały plan, ale i zapas spontaniczności :)
U nas zapotrzebowanie na lunchbox pojawiło się wraz z wystartowaniem warsztatów. Wcześniej jakoś nie było potrzeby. Śniadania jadaliśmy w domu wspólnie, obiad mąż jadł w pracy, więc ja gotowałam dla siebie i dziewczynek. Byłyśmy w domu i miałyśmy duży komfort z jedzeniem i gotowaniem :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)