wtorek, 28 kwietnia 2015

Zabawa w ... RYŻ Z BATATAMI I JARMUŻEM! :)

Bywam złośliwa. Bardzo emocjonalna. Unoszę się dość szybko. Łatwo mnie poruszyć. Nie potrafię prowadzić spokojnej dyskusji. Zawsze się ożywiam, przeżywam i czasami nie panuję nad emocjami. Zdarza się powiedzieć o dwa słowa za dużo. Dlatego są takie dyskusje, w których  nie biorę udziału. Ale bywają też takie, w których uczestniczę bardzo żywo. 

Są takie relacje, które psują się nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo kiedy, ale może tak właśnie ma być. Nigdy nie żywię w sobie nienawiści. Nawet niechęci w sobie nie noszę. Jasne czasami na zewnątrz człowiek pokazuje, że jest niewzruszony, zachowuje kamienną twarz, czasami udaje. Ale nie ważne jak bardzo, ktokolwiek mnie w życiu uraził, nigdy tej urazy nie nosiłam w sobie. Nie lubię. Nie potrafię. Nie umiem się nawet długo na kogoś złościć, gniewać, nie mówiąc już o obrażaniu się. Nie potrafiłabym się nie uśmiechnąć, odezwać, porozmawiać z osobą, z którą kiedyś te właśnie czynności sprawiały radość. Nie znam uczucia obojętności.

Czasami bycie kimś takim może okazać się zgubne. Możemy być wielokrotnie wykorzystani czy wyśmiani. Nieważne. Taka już jestem. Cała ja złośliwa, a nie złoszcząca się, emocjonalna, ale nie obrażalska. Wybaczająca innym, ale nigdy sobie. Mająca wieczne "ale" do samej siebie. Uwielbiająca ludzi. Nieznosząca nieszczerości i zakłamania. Prostolinijna. Chociaż czasem zagmatwana. 

Taka ot kolejna cząstka prawdy o mnie.

***

A prawda o naszej relacji z batatami jest taka, że Ja i Maja je kochamy, a Tato i Lenka "nienawidzą" :) Więc to danie jest dla tych, którzy utożsamiają się z pierwszą grupą :) Jeśli choć trochę lubicie bataty, w tym daniu je pokochacie! :)

















Składniki:

 1 batat
kilka liście jarmużu
ryż brązowy lub dziki
sól, pieprz
oliwa 

na sos:
1 łyżeczka musztardy
1 łyżka syropu klonowego
2 łyżki oliwy z oliwek
1 ząbek czosnku
sól, pieprz

uprażone pestki dyni

Przygotowanie:

Ryż gotujemy do miękkości według wskazówek na opakowaniu. Batata obieramy i kroimy w kostkę. Podsmażamy przez chwilę na oliwie, posypujemy solą i pieprzem, podlewamy niewielką ilością wody i dusimy do miękkości ok. 10- 15 minut. W tym czasie przygotowujemy sos. Czosnek przeciskamy przez praskę, dodajemy resztę składników i dokładnie mieszamy. Ewentualnie doprawiamy. Do miękkich batatów dodajemy porwane na drobno liście jarmużu, chwilę podsmażamy tylko by jarmuż lekko zwiędł. Dodajemy ryż, polewamy sosem, dokładnie mieszamy i podajemy posypane uprażonymi pestkami dyni.



SMACZNEGO!!!

czwartek, 23 kwietnia 2015

Zabawa w... JAJKA SADZONE NA WARZYWACH I AUTOSTOPOWE WSPOMNIENIA :)

Autostop autostop wsiadaj bracie dalej hop! 

Podróżowaliście kiedyś tym środkiem lokomocji ? :) My TAK! I to bardzo często! Gdy zaczniesz, staje się to twoim uzależnieniem. Ta adrenalina, wiatr we włosach, przygoda z wielką niewiadomą. Czy dojedziesz na miejsce jeszcze tego samego dnia? Gdzie los Cię poniesie? Kogo spotkasz na swojej drodze ? Te pytania zawsze nasuwają się na początku, ale niema obawy, jest pozytywne nastawienie, kciuk do góry i w drogę! 
Podczas naszych podróży bywało różnie, zawsze jednak docieraliśmy tam gdzie chcieliśmy! Wytrwałość i silna wiara, dużo cierpliwości i dobry kompan podróży to podstawa! Reszta sama jakoś się ułoży. Sytuacje bywają różne... 

...bo gdy stajesz na granicy i odmawiasz kilku samochodom bo wierzysz że pojedziesz dalej niż ci proponują mimo, że kierowcy śmieją się z Ciebie. I gdy po jakimś czasie zatrzymuje się bus, a w nim siedzą przemili Panowie, którzy częstują Cię piwkiem, karmią i w ostateczności podwożą Cię pod same drzwi domu, do którego zmierzasz to to się nazywa szczęście. Gdy jeszcze to wszystko dzieje się na trasie Polska-Holandia, to Twoje szczęście zyskuje podwójną wartość :)

Innym razem wyczekujesz kogokolwiek na drodze, a tu pustki i cisza totalna. Jesteś daleko od miejsca docelowego a czas nieubłaganie ucieka. Postanawiasz ruszyć na pieszo, chociażby na koniec wioski, która okazuje się zabójczo długa, to gdy już docierasz do końca, a w tym czasie nie minął Cię żaden samochód, to klękasz tracąc nadzieję. Aż tu w końcu nadjeżdża samochód, którego kierowca z pewnością stwierdza, że nie jedziesz tak daleko jak on, po czym na mapie wskazujecie tą samą miejscowość to czujesz się wybawiony! :)

Zdarza się też tak, że ciemna noc Cię zastaje, straciłeś nadzieję i wypatrujesz miejsca do rozłożenia namiotu, aż nagle zatrzymuje się tir. Tak jednak daleko od Ciebie, że pełen niepewności, ale jednak biegniesz ile sił w nogach, choć to ich ostatki, i jedziesz. Oczywiście dokładanie tam gdzie chcesz! :)

Gdy to wszystko zdarza Ci się u boku ukochanej osoby, z którą nic Ci nie straszne, która Cie rozbawi i miewa szalone pomysły, przy której chcesz się śmiać, buzia Ci się nie zamyka od gadania, a do tego można przytulić się zdrzemnąć to jest PIĘKNIE! 

A kanapki na trasie smakują niebiańsko... :)

Autostop to wspaniała przygoda, która dla nas chwilowo się zakończyła, ale wrócimy do tego na pewno, na starość. Ja z długimi siwiuteńkimi dreadami, Mąż z mega długą, oczywiście siwiuteńką brodą. Ruszymy przed siebie szukając nowego wymiaru szczęścia! :)






***

Nie wiem czy ciekawi was co dziś proponujemy ? Czy nie zanudziłam was tymi autostopowymi rozmyślaniami ? Mam nadzieję, że nie i proponuję wam dziś to pyszne danie, którego przygotowanie jest banalnie proste choć może nieco czasochłonne. Jednak zdecydowanie tego warte! :)

Składniki:

pół czerwonej papryki
3 łyżki kukurydzy
1 pomidor
kilka pieczarek
2 garście świeżego szpinaku
1 ząbek czosnku
3 jajka
sól, pieprz, bazylia

Przygotowanie:

Paprykę kroimy w cienkie paski. Pomidora spażamy wrzątkiem, obieramy i kroimy w kostkę. Pieczarki kroimy w plasterki. Szpinak dokładnie myjemy i smażymy przez chwilę na patelni razem z przeciśniętym ząbkiem czosnku. Wszystkie przygotowane składniki układamy w formie żaroodpornej, wbijamy jajka, posypujemy solą, pieprzem i bazylią. Pieczemy w piekarniku ok 15 minut, aż jajka się zetną. 
















SMACZNEGO! :)

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Zabawa w... DESER Z BATATÓW I AWOKADO Z ŚMIETANKĄ KOKOSOWĄ! :)

Kłótnie. Wiecie, że ze statystyk wynika, że częstotliwość i natężenie kłótni w małżeństwie wzrasta wraz z narodzinami pierwszego dziecka ? Nie wiem ja wy, ale my zdecydowanie jesteśmy idealnym przykładem potwierdzającym te statystyki. Niestety i stety właściwie.  Bo czy życie bez kłótni nie byłoby nudne? A tak poważnie kłótnie zdecydowanie są potrzebne w związku. Fakt my czasami przeginamy, ale przecież w kłótniach najlepsze jest godzenie się, więc czasem może warto :)

A tak poważnie. Kłótnie naprawdę są niezbędne. I wiecie co? Chyba nie uwierzę, jeśli ktoś z was powie, że się nie kłóci. Chociaż kiedyś i my tak mówiliśmy. Idealny związek, ona biegała za nim, zapatrzona, przytakująca na wszystko, pragnąca tego samego, szalona, oszalała wręcz na jego punkcie, więc co mogłoby być nie tak, po co się kłócić, nie zgadzać, przeczyć czy po prostu walczyć o swoje. A jednak przyszedł taki czas i dobrze! Podczas kłótni docieramy się, poznajemy nasze pragnienia i otwieramy się. W czasie kłótni mówimy szczerą prawdę, emocje szaleją, nie ma miejsca na rozmyślania i hamulce. Jasne, czasami powiemy za dużo, może niepotrzebnie lub coś nieprawdziwego, tylko ot tak by sobie dogryźć. Ważne jest jednak by czytać między wierszami, by mimo wszystko spojrzeć na siebie z miłością i dostrzec to co ważne, zrozumieć, wybaczyć i ... pogodzić się :)

Kłótnie uczą, udoskonalają, uczą szczerości i pokory. Ale takie zdrowe kłótnie. Bardziej sprzeczki może, ale takie z pazurem! :)

***

Niedziela. Niby zwyczajny dzień z ustalonym rytmem. Śniadanie, mycie, ubieranie, Msza Święta, obiad, zabawa, sen. Niby takie proste, a jednak u nas zawsze dzień kłótni typowo małżeńsko - dziecięcych ,  dzień pośpiechu - bo dzieci nie ubrane, bo się spóźnimy do kościoła, bo obiad nie ugotowany, bo oglądać coś czy bawić się, bo ... po prostu pierdoły. A ta niedziela jakaś wyjątkowa, bez kłótni, bez sprzeczek, chiloutowa, odlotowa, wesoła, szalona i niebanalna z niebanalnym, pysznym , spontanicznym deserem, który miał być ciastem, ale stał się tym pysznym, łechcącym podniebienia wszystkich rajem! :) 












Ktoś tu UWIELBIA bataty ! :)





Takie podlizywanie kojarzy mi się z pięknym dzieciństwem! :)



Mama ma chwilę na relaks :)




Składniki:

1 duży batat
1 dojrzałe awokado
1-2 łyżki miodu
2 łyżki gorzkiego kakao

mleczko kokosowe 400 ml (schłodzone)
2 łyżki cukru pudru

płatki migdałowe do podania

Przygotowanie:

Batata obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy do miękkości ok, 20 minut. Awokado obieramy ze skórki i wyciągamy pestkę. Batata i awokado miksujemy blenderem na gładką masę, dodajemy miód i kakao i nadal miksujemy blenderem. Próbujemy i ewentualnie dosładzamy miodem. Tak przygotowany mus przekładamy do szklaneczek i wkładamy do lodówki. Stałą część mleczka kokosowego i cukier puder przekładamy do miski i ubijamy na sztywno. Przekładamy do szklanek z musem czekoladowym i posypujemy płatkami migdałowymi. 


SMACZNEGO! :)