wtorek, 28 lipca 2015

Zabawa w ... WYPRAWĘ NA MAZURY i CHLEB W JAJKU ! :)

Hej Mazury, Mazury, Mazury, popłyniemy tą łajbą z tektury!

Nic innego tak bardzo nie kojarzy się z Mazurami jak właśnie Szanty i żeglowanie! Gdy pierwszy raz odwiedziliśmy Mazury zakochaliśmy się w ich wspaniałym klimacie, w ciszy i spokoju, w przebywaniu na łonie natury, w jeziorze, w powietrzu, w poczuciu, że to właściwe miejsce na ziemi do tego by na kilka dni oderwać się od codzienności. My - z natury kochający ludzi, ale nieznoszący tłumnych, zapakowanych po brzegi miejsc wybieramy co roku Okartowo, by tam cieszyć się chwilą. Duże, niezatłoczone pole namiotowe gdzie możemy zająć jego większą część rozkładając koce, namioty i namiociki, dmuchać wszystkie dmuchańce jakie mamy w zanadrzu i nie przejmować się niczym. To najlepsze miejsce by spędzić tam wakacyjne chwile.

A dla dzieci nie potrzeba nic więcej niż woda i trawa. Na łonie natury ich wyobraźnia działa ze zdwojoną siłą, każdy patyk, znaleziona muszelka czy liść potrafi być częścią zabawy i historii, które dzieją się w ich głowach. Gdy do tego dołączymy jeszcze otwarte umysły rodziców i zaczniemy wspólnie coś tworzyć może się z tego stworzyć prawdziwa przygoda. Współpraca daje owoce i okazuje się, że daje moc radości nie tylko dzieciom.

A wieczorem gdy dzieci już śpią, a przy kei robi się tłumnie jest czas dla nas dorosłych. Żeglarze cumujący na noc rozpalają ognisko, grają i śpiewają szanty umilając nam wieczór i sprawiają, że staje się naprawdę magiczny. Do tego kilka świeczek rozpalonych, pyszne przekąski, odpowiednie towarzystwo do długich, nocnych rozmów i nam dorosłym również nic więcej nie potrzeba.

Mazury to miejsce wyjątkowe. Jeśli jeszcze się o tym nie przekonaliście, pakujcie się, zabierajcie namiot i wyruszajcie ku przygodzie!






























***

Kuchenka gazowa to oczywiście pierwsza i podstawowa rzecz, która wylądowała w naszym bagażniku podczas pakowania się. Do tego patelnia, garnek i inne ważne przybory kuchenne, takie małe przeniesienie kuchni na pole namiotowe. Niektórzy jeżdżą na wakacje by odpocząć na maxa, nawet od gotowania, a ja oczywiście z zamiarem gotowania jeszcze więcej! Udało się nawet zorganizować warsztaty kulinarne, a właściwie warsztaty zorganizowały się same, bo gdy dzieciaki zobaczyły, że coś się święci, same zgłosiły się na ochotników do wspólnego działania. I choć był to po prostu chleb w jajku, okazało się, że nie wszyscy znają to danie, a zajadali się nim z wielką przyjemnością! Na biwaku najszybciej i najprościej oznacza najpyszniej! :)

CHLEB W JAJKU

Składniki:

3 jajka
2 łyżki wody lub mleka
sól, pieprz do smaku
kilka kromek chleba (może być czerstwy)

Przygotowanie:

Jajka roztrzepujemy z wodą i przyprawami. Kromki maczamy w roztrzepanym jajku i smażymy. Gotowe.















  
 
SMACZNEGO!!!

piątek, 17 lipca 2015

Zabawa w ... OMLET Z CUKINIĄ I BOBEM! :)

Życie... czy zdajemy sobie sprawę z tego jak bardzo jest kruche, jak wiele niesie za sobą niespodzianek, niekoniecznie tych miłych, jak potrafi zaskoczyć, zasmucić, zwieść nas na manowce, zaśmiać nam się prosto w twarz, powiedzieć "dość!". 


Oglądaliśmy ostatnio film na faktach o nauczycielu z Lublina, który stracił wzrok. Może słyszeliście tą historię? Ja nie, więc film bardzo mnie zaintrygował, ale i mocno mną wstrząsnął. Do dziś nie mogę zrozumieć, ani wyobrazić sobie jak tak może się stać, jak można się wtedy czuć, jak dalej żyć. Stracić wzrok. Nie zobaczyć już nigdy błękitu nieba, nie zostać porażonym promieniami słońca, nie spojrzeć drugiej osobie w oczy, nie zobaczyć uśmiechniętej twarzy ani pozdrowienia drugiej osoby. Nie widzieć dokąd się idzie, tylko czuć to wszystko całym sobą. I w końcu nie zobaczyć twarzy ukochanych Ci osób, tylko mieć je w pamięci na zawsze. Nie widzieć jak się zmieniają, jak dorastają, jak pięknieją. I bać się, że nadejdzie dzień, gdy ciężko będzie sobie przypomnieć te najpiękniejsze rysy.

 Film pokazuje jak trudno się z tym pogodzić, jak ciężko jest na początku w momencie szoku, w chwili gdy wyobrażamy sobie to co nadejdzie, gdy dzieje się to stopniowo, powoli. Widzimy coraz mniej, czujemy i słyszymy więcej. Jak natura się odmienia, jak działa i pomaga. Potrafić się z tym pogodzić, żyć dalej z uśmiechem na twarzy, a przy tym trwać w ciemności. Na zawsze. 

Nasze życie jest tak kruche. Każdego dnia uczę się jak je doceniać, jak się nim cieszyć, jak czerpać z niego to co najlepsze, jak pokonywać trudności i radzić sobie ze słabościami. Uczę się, że warto żyć i cieszyć się tym co mamy. 

/dot. filmu "Carte Blanche"/

***

Dziś przedstawiamy wam śniadaniowy zawrót głowy, czyli pyszny omlet z cukinią i bobem, który kupił sobie nasze podniebienia swoim wspaniałym smakiem, idealną kompozycją i cudownie rozpoczętym dniem! 

P.S. Rozmowy przy pracy (tuż przed moim wyjściem na warsztaty z dzieciakami):

Mama: Maju jak Ty świetnie sobie radzisz z tym nożem, tak precyzyjnie kroisz, rewelacja! (motywacja i podziw to podstawa przy wspólnym gotowaniu :D)
Maja: Tak? To ja już chyba powinnam z Tobą robić te warsztaty, co? :)




















Składniki:

4 jajka
1/3 szklanki mleka
1 mała cukinia
1/3 szklanki ugotowanego bobu
1 łyżka masła klarowanego
sól, pieprz, bazylia

Przygotowanie:

Jajka dokładnie roztrzepać z mlekiem. Cukinię pokroić na małe kostki, podsmażyć na patelni na maśle klarowanym, doprawić solą, pieprzem i bazylią. Gdy zmięknie dodać bób i chwilę podsmażać. Zalać masą jajeczną, przykryć i smażyć aż omlet się zetnie, ewentualnie zsunąć z patelni na talerz i przerzucić na patelnię mniej ściętą stroną. Podsmażać jeszcze chwilę. Podawać z listkami mięty.

SMACZNEGO!!!