środa, 26 listopada 2014

Zabawa w ... WSPÓLNE GOTOWANIE :)

Był taki czas, że zawsze składając życzenia, urodzinowe, imieninowe czy świąteczne, życzyłam innym by spotykali na swojej drodze samych dobrych ludzi... i sobie po cichu też zawsze tego życzyłam, bo to jedno z naprawdę ważnych w życiu pragnień, by otaczać się dobrymi, życzliwymi ludźmi, by czerpać od nich radość, pozytywną energię, ciepło, dobroć... by dzielić się z nimi tym samym... Nie jest łatwo o to w dzisiejszych czasach, dziś życiowe tory wyznacza zazdrość, zawiść, chęć bycia lepszym i posiadania więcej niż mają inni, dziś nie potrafimy cieszyć się tym co mamy, dzielić tego z innymi, wciąż chcemy być lepsi, mądrzejsi, szybsi, bogatsi, zapominamy niestety, że nie o to w życiu chodzi. Nie o ten pęd i łapczywe chwytanie wszystkiego,a o umiejętność czerpania radości z chwili, o umiejętność dostrzegania dobra w tym co mamy i w drugim człowieku, o umiejętność bycia szczęśliwym mimo wszystko.

Myślę, że jesteśmy szczęśliwcami, ludźmi urodzonymi pod szczęśliwą gwiazdą czy jakoś tak...dane jest nam spotykać naprawdę wspaniałych ludzi, Przykładem kogoś takiego jest nasza dobrodziejka Ewelina, która obdarowuje nas tymi wszystkimi pysznościami, o których wam pisałam nie raz. Wiejskie jajka, mleko prosto od krowy, kasza gryczana, serek własnej roboty, te wszystkie pyszności otrzymywaliśmy od niej tak po prostu, taki dobry z niej człowiek :) Żeby tego było mało zaprosiła nas ostatnio do swojej kuchni na wspólne gotowanie! Ugościła cudownie i choć ja spotkałam ją pierwszy raz, rozmawiałyśmy jakbyśmy znały się lata. W trakcie spotkania dołączyła do nas trzecia Ewelina, więc mój mąż stwierdził, za dużo "bab o jednym imieniu" i udał się na seansy bajkowe do dzieciaków :) A my - trzy Eweliny rozsiadłyśmy się wygodnie i nie mogłyśmy się nagadać :) Dziewczynki zyskały nową koleżankę, Maja bawiła się wyśmienicie i wygadała się chyba za wszystkie czasy, a Lenka biegała za dziewczynkami próbując im dorównywać :) 

Z racji zaproszenia "do kuchni" przyjechaliśmy z całym asortymentem i praca wrzała :) A do tego towarzyszyła temu wspaniała zabawa! Było pierwszy raz rozbite jajko przez Martynkę i pierwsze "gotowanie " przez malutką Maję :) Przedział wiekowy naszych kuchareczek wahał się od 18 miesiąca do 4 lat :) Wszystko wyszło pyszne i wszyscy zajadaliśmy ze smakiem :) Zobaczcie jak to wszystko przebiegało i co pysznego przyrządziliśmy :) 



























CHLEB BANANOWY

Składniki:
4 dojrzałe banany
80 g roztopionego masła
120 g cukru
1 jajko
250 g mąki
1 łyżeczka sody

Przygotowanie:
Banany rozgniatamy widelcem, dodajemy pozostałe składniki i mieszamy ręcznie lub mikserem. Wykładamy do formy i pieczemy godzinę w 180 stopniach.





 TARTA ZE SZPINAKIEM I SEREM FETA

Składniki na ciasto:
250 g mąki pszennej
150 g schłodzonego masła
1 jajko
pół łyżeczki soli

Przygotowanie :
Składniki na ciasto szybko zagniatamy, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na pół godziny do lodówki. W tym czasie przygotowujemy nadzienie


Składniki na nadzienie:
500g świeżego szpinaku
2-3 ząbki czosnku
300 ml śmietanki 30%
2 jajka
200 g sera fety
oliwa z oliwek
sól, pieprz

Przygotowanie:
Szpinak podsmażamy na oliwie razem z czosnkiem przeciśnietym przez praskę do momentu aż zwiędnie. Jajka roztrzepujemy ze śmietanką, doprawiamy solą i pieprzem. Ser feta kroimy w plastry. Ciasto rozwałkowujemy, wykładamy na formę do tarty i podpiekamy przez 10 minut w 180 stopniach. Wyciągamy i wykładamy szpinak, zalewamy masą śmietanowo-jajeczną, układamy ser feta i wkładamy do piekarnika. Zwiększamy temperaturę do 200 stopni i pieczemy kolejne 30-40 minut. Podajemy.




Dziękujemy za wspaniały czas i przepyszne podarki!!!

A może ktoś z was chciałby ugościć nas w swojej kuchni albo zagościć w naszej i wspólnie coś przyrządzić :) Jesteśmy bardzo otwarci!!! :)

sobota, 22 listopada 2014

Zabawa w ... PLACEK Z DYNIĄ I PORAMI! :)

Myślałam, że jeszcze długo nie nadejdzie ten czas kiedy noce będą przespane, a poszukiwanie zagubionego smoczka tuż przed drzemką zawsze będzie moją zmorą :) Myślałam, jak długo będę musiała czekać na ten czas, kiedy dziewczynki świetnie będą bawiły się we dwie, nie potrzebując mnie do tego ani trochę :) Aż tu nagle to już nadeszło, niepostrzeżenie, nie wiadomo kiedy, ale jest!  Smoczek - najwierniejszy przyjaciel Lenki odszedł w zapomnienie, a one każdego dnia kochają się coraz mocniej :) Jasne czasem się kłócą, albo wołają mnie, żebym po prostu była, bawiła się z nimi czy czytała, tańczyła w kółko aż do zakołowania w głowie i jeszcze dłużej, żebym je przytuliła albo połaskotała, udawała konia, pająka albo potworka ganiającego je po domu! Jakie to swoją drogą ciekawe, wcielać się w tak wiele ról jednego dnia, spełniając przy tym tą największą i najważniejszą - bycie MAMĄ :) 

Od strony kulinarnej mamy dla was prawdziwą ucztę dla podniebienia! Oto kolejna odsłona ulubionej przez nas wszystkich dyni! Jak już wam pisałam, w zeszłym roku dynię jedliśmy jedynie pod postacią zupy, a tegoroczne postanowienie było takie, by spróbować jej w wielu odsłonach! I tak też zrobiliśmy! Jedliśmy ją pod postacią zupy, placuszków, babeczek, ciasta, sernika, jako dodatek do kaszy jaglanej, na tarcie i z domową granolą :) Jestem naprawdę zadowolona, ale w następnym roku wypróbujemy jeszcze więcej nowych dyniowych odsłon! Tymczasem zapraszam was na pyszny PLACEK Z DYNIĄ I PORAMI! Gdy tylko dojrzałam go w listopadowym numerze "KUCHNI", wiedziałam, że to będzie smakowity strzał w dziesiątkę! :) I był! 













Składniki:

Ciasto:
  • 500 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 60 ml oliwy
  • 250 ml zimnej wody

Nadzienie:

1,5 kg obranej i oczyszczonej z pestek dyni (miąższ kroimy w kostkę o boku 2 cm) 
sól 
świeżo zmielony czarny pieprz 
kilka łyżek oliwy 
1 łyżka masła 
2 pory (tylko biała część, drobno pokrojona)
5 jajek
120 g startego parmezanu
200 g fety
cynamon
świeżo starta gałka muszkatołowa 
100 g orzechów włoskich

Przygotowanie:

Robimy ciasto: mąkę miksujemy w blenderze z solą, oliwą i wodą. Z powstałego ciasta lepimy kulę, zawijamy w folię, wkładamy na godzinę do lodówki.
Robimy nadzienie: dynię posypujemy solą i pieprzem, mieszamy z oliwą, wykładamy na blachę wyścieloną pergaminem. Pieczemy do miękkości w 180°C, studzimy. Rozgrzewamy masło na patelni, szklimy na nim pory i odstawiamy. W blenderze miksujemy połowę upieczonej dyni z czterema jajkami, parmezanem oraz połową fety. Przyprawiamy do smaku gałką muszkatołową, cynamonem, szczyptą soli i pieprzu. Zwiększamy temperaturę piekarnika do 190°C. Wykładamy pergaminem okrągłą formę na tartę (o średnicy 30 cm). Rozwałkowujemy kruche ciasto na okrągły placek o średnicy 40-45 cm. Ciastem wylepiamy formę, nakładamy na nie masę dyniowo-serowo-jajeczną. Do masy wkładamy kawałki pieczonej dyni oraz pozostałą, pokrojoną na kawałeczki fetę, posypujemy smażonymi porami i prażonymi orzechami. Zwisające brzegi ciasta zawijamy do środka tak, aby częściowo przykryły dyniowe nadzienie. Roztrzepujemy ostatnie jajko i glazurujemy nim ciasto. Pieczemy 45 minut, aż ciasto ładnie się zrumieni, a masa zetnie. Podajemy po ostudzeniu.

SMACZNEGO!!!

środa, 19 listopada 2014

Zabawa w ... TARTĘ Z BURAKIEM I FETĄ :)

Spostrzegawczość dziecięca jest niesamowita, przenoszenie tego co widzą na swoje zachowanie zaskakujące, a zobaczyć w dziecku swoje ja (tą dobrą stronę) dodaje rodzicielskich skrzydeł! Od kilku dni Maja biega po domu, tuli Lenę i mówi przy tym, że się kochają, tak jak się kochają rodzice! Radość w sercu jest niepojęta, gdy widzi się takie zachowanie i słyszy takie słowa. U nas życie rodzinne toczy się od pobudki do południa, czyli jakieś 4-5 godzin dziennie, w zależności od tego kiedy w końcu podniesiemy się z łóżek, po kolejnych naleganiach dziewczynek, które są naprawdę rannymi ptaszkami :) Zazwyczaj ja od rana biegam, od kuchni do pokoju, od pokoju do łazienki i ogarniam tyle ile się da, żeby w ciągu dnia mieć trochę luzu, a tymczasem mąż bawi się z dziewczynkami, korzystając z tego czasu jak najwięcej, bo zazwyczaj już śpią gdy wraca. Rzadko więc zdarza się, że widzą nas siedzących spokojnie, ale wystarczy jedno zdarzenie, jedna krótka chwila, tak usiąść przy sobie na jednym fotelu i patrzeć na te dwie gwiazdki biegające po pokoju i człowiek czuje błogość, a gdy po chwili one siadają naprzeciwko i jedna do drugiej mówi "Zobacz jak oni się kochają" to człowiek się rozpływa w szczęściu :) Dlatego tak ważne są wspólne chwile, spędzane razem, tak po prostu, bez atrakcji i wygibasów, tak w spokoju, by pokazać co to znaczy bliskość, co znaczy rodzina, co oznacza miłość...

Każdego dnia dbam również o to by wiedziały co oznacza miłość do jedzenia :) Dlatego dziś mamy dla was piękną, czerwoną, miłosną tartę z burakami i serem feta! Uwierzcie mi, te dwa składniki to połączenie idealne! Wspaniałe! Nie zastanawiajcie się ani chwili, tylko spróbujcie! :)
















Składniki na ciasto:
250 g mąki pszennej
150 g schłodzonego masła
pół łyżeczki soli

Przygotowanie :
Składniki na ciasto szybko zagniatamy, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na pół godziny do lodówki. W tym czasie przygotowujemy nadzienie. 

Składniki na nadzienie:

2 buraki
200 g sera fety
200 ml śmietany 30%
2 jajka
sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Przygotowanie:

Buraki dokładnie umyć i ugotować do połowy miękkości. Obrać i pokroić w plastry - niezbyt cienkie. Jajka wymieszać ze śmietaną, doprawić solą, pieprzem i gałką. Ciasto rozwałkować i wyłożyć na formę do tarty wysmarowaną masłem. Ułożyć buraki, zalać masą śmietanowo-jajeczną i posypać połową sera fety - pokruszonego. Zapiekać 30-40 minut w 190 stopniach. Podawać posypane pokruszoną pozostałą fetą.

SMACZNEGO!!!