piątek, 27 lutego 2015

Zabawa w ... TARTĘ Z PESTO I BROKUŁEM! :)

Tęsknić i czekać to to samo, pod warunkiem, że czekając się tęskni, a tęskniąc się czeka. Tęsknota. To uczucie, które obok Miłości towarzyszyło im od pierwszego wejrzenia... 

Tłum ludzi przewijających się w jednym miejscu, na jednym placu. Tłum tak duży, że ciężko dojrzeć kogoś znajomego gdy na chwilę straci się go z oczu. W tym tłumie zauważyła właśnie Go. Jej wzrok przykuła jego broda, którą co chwilę przeczesywał ręką. Rozmawiał z kimś, uśmiechał się. Biło od niego takie zwyczajne, naturalne ludzkie ciepło. Uderzyło ją piękno jego ust pełnych, takich, że chce się je ... pocałować. Obserwowała go przez jakiś czas, podsłuchiwała rozmowy innych dziewczyn na jego temat i traciła nadzieję do momentu gdy on zauważył ją. Jej długie włosy powiewające na wietrze, dopiero co umyte pod strumieniem zimnej wody. Spotkanie ich wzroku było magiczne niczym scena z filmu. Serce jej zabiło i już wiedziała, choć czekać miała jeszcze kilka lat, lecz od tamtej pory tęsknota zapaliła swój płomyk w jej sercu.

"Uszyta ze snów, zapięta na guzik tęsknota - przywarła ciasno"

Na długi czas uśpiona tęsknota przebudziła się w niej ponownie gdy w tym samym miejscu, o tej samej porze, innego roku mogła przytulić go do siebie. Jej serce zabiło, motyle w brzuchu poderwały się do radosnego tańca, a usta wykrzywiły się w radosnym uśmiechu. Gdy znikał jej z oczu na dłuższą chwilę tęskniła by mieć go przy sobie, rozmawiać z nim, patrzeć w jego piękne brązowe oczy i słuchać jak mówi do niej swoim głosem, a jego usta poruszają się w rytm opowiadanej historii. Wtedy była to miła tęsknota, bo wiedziała, że zobaczy go jeszcze tego samego dnia, że razem przed snem będą wypatrywać gwiazd i form jakie tworzą idealnie się ze sobą komponując. Wypatrywać wielkiego wozu, który od tamtej chwili stał się ich ulubionym gwiezdnym obrazem.  Chciała mieć go tylko dla siebie, nie wiedziała tylko, że to będzie takie trudne. 

"Lubię tęsknić, wspinać się po poręczy dźwięku i koloru"

Ich miłość rosła z dnia na dzień i choć nie było łatwo budować jej fundamentów będąc setki kilometrów od siebie, ich wiara czyniła cuda. Ich wiara pomagała im trwać w tej miłości każdego dnia coraz mocniej. Wyczekiwała i odliczała dni, godziny i minuty do jego comiesięcznych przyjazdów. Życie z dala od siebie sprawiało, że tęsknota stała się nieodzownym uczuciem w ich miłości. Sprawiała, że z oczu często płynęły łzy, ale dawała też nadzieję i pewność, że kiedyś będzie wynagrodzona. 

"Czekam czekam wytrwale
tak lekko dotykają mnie dni
moja tęsknota jest tęsknotą planet
zmarzłych tęskniących do słońca
a ty jesteś słońcem, 
które pozwala mi żyć..."

***
Wczoraj w mojej głowie pojawił się pomysł na połączenie groszku, szpinaku i natki pietruszki w domowe pesto. Wyszło zaskakująco przepysznie!!! Dlatego dziś powtórzyliśmy go dla was podając je na tarcie udekorowanej brokułami :) Efekt ? Zjedliśmy całość w kilka chwil! :) 




















Składniki na ciasto:

1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki orkiszowej
pół szklanki oleju
pół szklanki zimnej wody
pół szklanki płatków owsianych
1 łyżeczka soli

Płatki owsiane mielimy. Wszystkie składniki mieszamy w misce i zagniatamy ciasto. Formę na tartę otłuszczamy masłem i wkładamy na nią rozwałkowane ciasto. Nakłuwamy widelcem i wkładamy do lodówki na ok. 3o minut. Po tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni i podpiekamy samo ciasto ok. 10-15 minut.

Składniki na pesto:
(na 1 tartę podwoiłyśmy porcję składników)

2 spore garście świeżego szpinaku
pół pęczka natki pietruszki
3 łyżki ugotowanego groszku
1 łyżka nasion słonecznika
1 łyżka pestek dyni
1 duży ząbek czosnku
kilka kropel soku z cytryny
2 łyżki oliwy z oliwek
sól, pieprz

Dodatki:

Ugotowane różyczki z połowy brokuła

Nasiona słonecznika i pestki dyni podprażamy na suchej patelni. Wszystkie składniki łączymy razem i miksujemy blenderem o ostrzu w kształcie litery "S" bądź blenderem ręcznym. W razie potrzeby doprawiamy. Przygotowane pesto wykładamy na podpieczony i ostudzony spód. Układamy na nim podgotowane różyczki brokuła i pieczemy jeszcze 25-30 minut w 200 stopniach. 


 Widać kto w naszym domu jest największym głodomorem i zawsze towarzyszy mi przy zdjęciach :)


SMACZNEGO!!!

3 komentarze:

  1. Kurka wodna fioła dostane od tego Waszego blenodowania!:P przepis wydaje się byc pyszny, jak wreszcie uda się nam naprawic nasz blener to pewnie bede prubować:) i wiele innych przepisów gdzie blendujecie:P :) pozdrawiam Olcia S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeglądam teraz Twojego bloga, rozpływam się nad widokiem tych małych, słodkich rączek z cudnymi dołeczkami, które się pojawiają na wielu zdjęciach, rozpływam się też nad tekstami... miłość i tęsknota...znam to dobrze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!! Naprawdę tak miło czytać takie słowa! Pozdrawiam :)

      Usuń