Żyć życiem innych, to tak jakby nie kochać własnego. A jak można być szczęśliwym nie kochając własnego życia? Jak można tańczyć tak jak zagrają nam inni ? Nie rozumiem tego, a tak bardzo chciałabym to pojąć.
Akceptacja własnego siebie, to chyba najważniejszy z czynników pozwalający na poczucie szczęścia. Bo wszystko zaczyna się od nas samych. Jeśli nie lubimy siebie, nigdy nie będziemy w stanie do końca polubić tego co sami tworzymy, czego jesteśmy częścią. Wiem to, bo sama przez długi czas nie akceptowałam, nie lubiłam siebie. Żyłam w świecie wyobrażeń, nad-wyobrażeń o samej sobie, a w prawdziwym świecie w ogóle im nie dorównywałam. To nie pozwalało mi poczuć pełni szczęścia. Źle czułam się z samą sobą, a to sprawiało, że czułam się zagubiona. Chciałam za wszelką cenę dogonić mój idealny cień, który był tylko ułudą. Teraz czuję się szczęśliwa, akceptuje siebie, swoje ciało i to jaka jestem. Choć nadal muszę udowadniać sobie własną wartość, podnosić ją posiadaną wiedzą. To dlatego wciąż zarywam noce i siedzę wlepiona w ekran monitora lub literki w książce, ale to dodaje mi pewności siebie. To daje mi poczucie, że jestem coś warta. To dopełnia mnie i pozwala mi czuć tak upragnione SZCZĘŚCIE.
Bywa jednak, że budujemy nasze poczucie własnej wartości na podstawie życia innych. Chcemy im za wszelką cenę dorównać, nie zauważając, że tak naprawdę przez to więcej tracimy niż zyskujemy. Zaślepieni chęcią bycia lepszym, nie zauważamy, że nasze własne życie przelatuje nam koło nosa. Niedawno trafiłam na piękne słowa, które od tamtego dnia są w moich myślach cały czas, które pozostaną moim mottem do końca życia.
ŻYJ ŻYCIEM, KTÓRE KOCHASZ. KOCHAJ ŻYCIE, KTÓRYM ŻYJESZ.
Każdy dzień dany jest nam, po to byśmy w pełni go wykorzystali. Każdego kolejnego dnia tworzymy naszą historię, budujemy nasze życie. Musimy skupiać się na tym, by robić to co my chcemy, to co kochamy, co lubimy, czego pragniemy. By każdego dnia móc powiedzieć sobie, że wykorzystaliśmy go na maksa, w pełni dla siebie, że dopisaliśmy kolejną kartkę naszej WŁASNEJ historii. Historii, której bieg zależy tylko od NAS!!!
***
Nasze wariacje na temat past śniadaniowych trwają. Ostatnio moje kubki smakowe szalały na punkcie pasty czerwonej. Choć zawsze stroniłam, a właściwie to nigdy nie jadałam buraczków z chrzanem, tak tym razem postanowiłam się przełamać - nie zawiodłam się! Ta pasta urzekła mnie i kolejne buraki czekają na upieczenie, a puszka czerwonej fasoli już stoi w szafce!
Nasza druga propozycja to serek z nerkowców. Robiliśmy go już kilka razy, jedliśmy sam lub ze szczypiorkiem, ale dzisiejsza wersja jest jak do tej pory najlepsza, nieziemska - a wpadł na nią mój wspaniały mąż! :) Do podstawowej wersji nerkowcowego twarożka dodaliśmy świeżą bazylię, dużo bazylii! Mmmm bazyliowa pycha!!! Musicie tego spróbować! :)
PASTA BURACZANO-FASOLOWA
Składniki:
1 puszka fasoli
2-3 łyżki puree z buraka
1 - 2 łyżeczki chrzanu
1/2 - 1 łyżeczka soku z cytryny
3 łyżki oleju rzepakowego
sól i pieprz
Przygotowanie:
Wszystkie składniki miksujemy blenderem na gładką pastę. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
BAZYLIOWY TWAROŻEK Z NERKOWCÓW
Składniki:
1/2 szklanki nerkowców, namoczonych przez noc w zimnej wodzie
3 - 4 łyżki soku z cytryny
3 - 4 łyżki mleka roślinnego lub wody
1 łyżeczka płatków drożdżowych, do kupienia tutaj
pół pęczka bazylii
sól i czarny pieprz
Przygotowanie:
Nerkowce odcedzić, przełożyć do pojemnika blendera i zmiksować na gładką pastę razem z sokiem z cytryny, mlekiem, płatkami, solą oraz pieprzem. Dodać liście bazylii i ponownie zmiksować, doprawić do smaku solą i pieprzem.
SMACZNEGO!!!
SMACZNEGO!!!
Uwielbiam buraczki:), dlatego pewnie wypróbuję tą pastę;)
OdpowiedzUsuńJest rewelacyjna!!! :) Zakochasz się w niej tak samo jak ja :P
UsuńPyszności ;)
OdpowiedzUsuń:) oj tak! :)
UsuńPięknie napisane i jeszcze smaczniejsze danie ;)c.olik
OdpowiedzUsuń<3
Usuń