środa, 27 lipca 2016

Zabawa w ... SZALONY CZAS! :)

Ten tydzień okazał się być kropką nad i, ostatnim gwoździem wbitym w deskę, idealnym zakończeniem całego, pracowitego roku. Z początkiem lipca byliśmy przekonani, że oto nadeszły wymarzone, upragnione wakacje i nieco zwolnimy nasze życiowe tempo. Byliśmy naiwni. Tak całkiem przyjemnie naiwni, ale jednak. Telefon dzwonił to tu, to tam i lipiec zapełnił się po brzegi. Intensywny tryb kręcił się nadal niczym koło pchnięte, toczące się z górki z prędkością światła. Gdy wydawało się, że jesteśmy blisko by je zatrzymać, ono uciekało szybciej i szybciej. Osiągnęło prędkość, za którą nie mieliśmy już siły nadążać. Taki właśnie był ten tydzień, szalony, nieprzewidywalny, pełen atrakcji, zapominania i improwizacji. Dzisiaj jest środa, więc właściwie tydzień jest w połowie i wcale nie złapaliśmy jeszcze tego nakręconego koła. Ale jesteśmy o krok. Gdy je złapiemy, nie zatrzymamy a damy się porwać gdziekolwiek, byle daleko. Znikniemy. Będziecie to wiedzieć, bo telefon zostawiam za sobą, podobnie jak media społecznościowe i wszystko co pochłonęło mnie całą. 

Kto by pomyślał, że będę tak mówić i składać oficjalne deklaracje. Ja wielka przeciwniczka. Jednak to nie deklaracja, to fakt. Będąc w domu, mając telefon zawsze pod ręką nie potrafię po niego nie sięgnąć, nie kliknąć, nie sprawdzić. Czyste uzależnienie. Bez skrajności i innych odchyłów, tylko po prostu. Czuję jak czas ucieka między palcami, ale nie potrafię się uwolnić. Jedynie złapanie tego koła i wyrzucenie wszystkich zbędnych bagaży pozwoli gnać ze zdwojoną prędkością i zanurzać się w spokoju, ciszy, wolności. Jasne, mogłabym to zrobić już teraz, ale nie potrafię. Muszę wyjechać, zniknąć i pozbyć się wszystkiego z zasięgu ręki. Wtedy się uda. Złapię oddech, zregeneruję energię życiową, odetchnę. 

Za Nami długi, szybko przeżyty rok. Jesteśmy o ten rok starsi, może mądrzejsi, a na pewno bogatsi w doświadczenia. Wiele się nauczyliśmy. Nie tylko w pracy i gotowaniu z dzieciakami, ale i w relacjach międzyludzkich. Ten rok pozwolił Nam wiele zrozumieć, ale i otworzył wiele drzwi. Postawił Nam wielu ważnych ludzi na drodze. Dał Nam dużo siły i motywacji. 

Przed Nami jeszcze wiele decyzji do podjęcia, prób i błędów, kroków w przód i w tył, sytuacji oczekiwanych i nieprzewidywanych, myśli do przemyślenia. To wszystko nastąpi na pewno, ale teraz reset, wyłączamy się, jesteśmy dla siebie i nadrabiamy. Dajemy sobie i tylko sobie to czego potrzebujemy. Wykrzesamy egoistycznego ducha i myślimy tylko o sobie, o rodzinie, naszych relacjach i poświęcamy się naszej MIŁOŚCI.


Kochani! Mam nadzieję, że wybaczycie mi post bez przepisu, ale uchylam za to Wam mojej przestrzeni w tym szalonym tygodniu. Oto ja w momencie gdy mam wenę na post i na szykowanie granoli na wyjazd, a nie mam weny do sprzątania :) Oto cała prawda o mnie ;)




1 komentarz:

  1. To miłego uropu życzę :D Też na perę dni uda mi się wyrwać choć myślałem, że w tym roku nici z jakichkolwiek wyjazdów:P pozdro

    OdpowiedzUsuń