środa, 16 marca 2016

Zabawa w ... WIELKANOCNY MAZUREK! :)




Czy ktokolwiek z nas nie marzył w dzieciństwie by w końcu traktowano go jak dorosłego? Zapraszając dziecko do kuchni, pozwalamy mu wkroczyć trochę w świat dorosłych, odkrywamy przed nim nieznane, dajemy możliwość zdobywania nowych doświadczeń. Ważne jest by tego naprawdę chcieć, by dziecko czuło się potrzebne, wartościowe i wzmacniało swoją samoocenę! Nie bójmy się chwalić, pozytywnie dopingować, umacniać wiarę w to co robi, a potrafi naprawdę wiele! Ważne byśmy i my w to uwierzyli!


Zanim zaprosicie dzieci do kuchni musicie wiedzieć, że niezbędną i najważniejszą rzeczą jest CIERPLIWOŚĆ. To cnota, którą niełatwo zdobyć. Jeśli ją posiadacie z natury - jesteście szczęśliwcami! Jeśli nie - warto ją ćwiczyć i pielęgnować. W kuchni z dziećmi sprawdza się idealnie! Ja każdego dnia ją pielęgnuję, ćwiczę i pilnuję się, przygryzam język wielokrotnie i oddycham licząc do dziesięciu, a czasami nawet do dwudziestu :) I z doświadczenia wiem, że WARTO!

Tak więc jeśli jestesmy już uzbrojeni w cierpliwość i otwarci na wspólne działanie warto byśmy pamiętali o kilku ważnych zasadach:

1) Przygotujcie pusty blat/stół oraz wszystkie składniki i akcesoria - unikniecie dzięki temu chaosu, który potrafi niezauważenie wkraść się podczas takiej zabawy w gotowanie. Jeśli zadbamy o to by wszystko było gotowe, łatwiej przyjdzie nam pielęgnowanie cierpliwości :)

2) Umyjcie ręce, załóżcie fartuszki - niech dziecko poczuje się ważne i zrozumie, że odgrywa naprawdę istotną rolę. Niech poczuje się trochę na równi z Nami, podniesie to jego poczucie własnej wartości :)

3) Przeczytajcie i omówcie przepis. Dopasujcie działania do umiejętności, wieku i możliwości dziecka. Zacznijcie od czegoś co bardzo lubi wasze dziecko, to zachęci je do działania :)

4) Nie obawiajcie się kuchennych narzędzi, noży, tartki czy miksera. Pozwólcie dziecku próbować, zaufajcie sobie i jemu, ale cały czas czuwajcie nad bezpieczeństwem. Dajcie dziecku wolność, pozwólcie działać samodzielnie, nie pomagajcie. Czasami potrzeba wielokrotnych prób by coś się udało, ale warto poczekać i uzbroić się w CIERPLIWOŚĆ, to się opłaca! Gdy widzisz tą radość i dumę jesteś po prostu szczęśliwa/y! 

5) Trzymajcie nerwy na wodzy. Dzieci potrafią być nieposłuszne, a wszystko co wiąże się z rozrabianiem, sprawia im masę frajdy. Spokojnie tłumaczcie, uczcie, bądźcie przykładem. Nasza niecierpliwość czy nerwy mogą już na początku wspólnej przygody kuchennej zniechęcić małego kuchcika!

5) Uważajcie na wrzątek, tłuszcz, parę czy gorące naczynia! Czasami dziecięca ciekawość jest silniejsza i nie zdążymy zareagować.

6) Po wspólnym pichceniu warto uczyć dzieci również sprzątania i angażować je również w te czynności. Wszystko według złotej zasady najpierw przyjemności, później obowiązki :) Oczywiście tutaj zakończeniem jest przyjemność, czyli wspólne zajadanie przygotowanych pyszności :)

Cieszcie się tym, odkrywajcie wspólnie nowe smaki i gotujcie razem, bo to wspaniała aktywność rodzinna!!!!

Zachęciłam Was? Czekam na relacje, a nawet foto-relacje z waszych wspólnych wojaży w kuchni! :)

***

A oto nasza mazurkowa propozycje na te Święta! :)

Składniki:

Na spód:
1 szklanka i 1 łyżka mąki pszennej
2 łyżki masła klarowanego
1/4 szklanki wody
2 łyżki cukru trzcinowego
1 żółtko
szczypta soli

Na masę:
200 g suszonych daktyli
1/2 pomarańczy
1 szklanka wody

Przygotowanie:

Wszystkie składniki na ciasto zagniatamy, rozwałkowujemy i przekładamy do formy wysmarowanej tłuszczem. Pieczemy ok. 15-20 minut w temperaturze 190 stopni. Studzimy. Daktyle i pomarańczę zalewamy wodą i gotujemy do miękkości. Miksujemy blenderem na gładką masę. (My próbowałyśmy blenderem kielichowym, ale ostatecznie blender ręczny okazał się właściwym wyborem). Masę wykładamy na podpieczony spód i dekorujemy ulubionymi orzechami, pestkami lub/i bakaliami.

Dziecko potrafi:

Odmierzyć, wsypać i oczywiście rozsypać mąkę :)
Odmierzyć inne składniki ciasta i zagnieść je wszystkie razem.
Obrać pomarańczę (chociaż moje dziewczynki nie lubią tego robić:P)

Maluch nie potrafi jeszcze oddzielić białka od żółtka, ale z chęcią dokładnie i wielkim zaciekawieniem przyglądnie się temu jak to robisz! Będzie zachwycony takimi czarami :)


































4 komentarze:

  1. Rany ale się pozmieniało, i wygląd i to co piszesz w postach. Fajne te podpowiedzi a i uśmiać się można bo od razu wyobrażam sobie to rozsypywanie mąki itp. :) Tyle ciekawych przepisów! Jak je czytam to mam ochotę wszystko na raz zrobić :D Jak zwykle bardzo pozytywnie tu u Was:) Pozdrawiam!
    Olcia S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieci w kuchni! Jestem bardzo na tak!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy może być mąka krupczatka? Nie mam doświadczenia z kruchym ciastem, ale mam krupczatkę, którą chętnie bym wykorzystała :) Iza.

    OdpowiedzUsuń