wtorek, 9 lutego 2016

Zabawa w ... SPAGHETTI OD JAMIEGO! :)


Mama idealna. Czy taka w ogóle istnieje? Zawsze myślałam, że tak. Rozglądałam się wokół i widziałam je. Idealne, piękne, uśmiechnięte i kochające. Przede wszystkim KOCHAJĄCE. Myślałam ... dlaczego ja nie potrafię być tak miła, tak ciepła i tak cierpliwa dla moich dzieci ? Dlaczego potrafię tylko denerwować się, zagryzać zęby i zgrzytać nimi by nie wybuchnąć ? Waliłam głową w mur i wmawiałam sobie beznadziejność i umacniałam się w myśleniu, że nikt nie denerwuje się tak jak ja, nikt nie ma tak złych dni, tak kiepskich reakcji. Myślałam sobie, żadna matka nie jest tak okropna, dlaczego więc ja taka bywam ? Nie zawsze, nie non stop, ale czasami puszczają nerwy i zębów nie jestem w stanie zaciskać.



 Ale pewnego dnia zaczęłam zastanawiać się, czy faktycznie jestem jedyna? A jeśli nie, to dlaczego o tym nie rozmawiamy ? Dlaczego, gdy znajdujemy się poza naszymi intymnymi, czterema ścianami okazujemy się idealne i mega cierpliwe? Dlaczego słyszmy tyle słów zachwytu nad tym jak wspaniałe podejście mamy do naszych dzieci, jednocześnie słysząc w głosie powątpiewanie tej drugiej osoby w samą siebie? A przecież każda z Nas przeżywa to samo! Jedna radzi sobie z tym idealnie, inna nie radzi sobie kompletnie, więc dlaczego o tym nie mówimy? Może warto zacząć ? Pokazać siebie, to pomaga. Zwłaszcza gdy usłyszymy słowa "nie martw się, u nas jest tak samo" :) Czasami mi samej cisną się na usta te słowa, gdy widzę dziecko szalejące w złości. Myślę sobie, że tej mamie pewnie trochę źle, a nie wie, że ja to samo przeżywałam wczoraj. I też czułam zażenowanie. A przecież takie już są nasze dzieci. Emocjonalne, takie jak My same. Skoro my czasami nie potrafimy zapanować na emocjami, to jak one mają to doskonale potrafić ? 

A może jakieś głupstwa napisałam i żadna z Was nie ma tak jak ja? I może faktycznie jestem sama, jedyna, rozedrgana emocjonalnie, choć kochająca do granic możliwości ?



***

Moja kulinarna biblioteczka rozrasta się w zastraszającym tempie i obawiam się, że mąż mnie z domu wygoni, chociaż sam mi tą biblioteczkę wciąż ubogaca ;) Ostatnio wciąż zgłębiana pozycja to "Superfood na co dzień." Jamiego Oliviera i z tej właśnie książki dzisiejsze danie Wam serwujemy. Jedyne co zmieniłyśmy to makaron, podałyśmy makaron gryczany soba. Dziewczyny kochają wszystko co zwie się makaronem, a ja zakochałam się w tym :)

Składniki:

4 dojrzałe pomidory
8 czarnych oliwek
oliwa extra vergine
1/2 cytryny
150 g razowego spaghetti
40 g sardynek w oleju
1 ząbek czosnku
suszone płatki chilli
1 kromka chleba razowego z ziarnami
20 g fety lub ricotty
2 gałązki świeżej bazylii

Przygotowanie:

Poprzekuwaj pomidory i włóż je go garnka z osolonym wrzątkiej na 30 sekund.  Przełóż na talerz a we wrzątku ugotuj makaron. Oliwki pokrój w ćwiartki i przełóż do miski, a na niej połóż sitko. Pomidory obierz ze skórki i pokrój na ćwiartki. Gniazda nasienne wytnij i wyłóż na sitko, a miąższ pokrój w kostkę. Przetrzyj gniazda nasienne przez sitko do miski, by sok doprawił oliwki. Do oliwek dodaj pokrojone pomidory, 1 łyżkę oliwy oraz odrobinę soku z cytryny i wymieszaj. Skosztuj, dopraw i odstaw na później.
Wyjmij kręgosłupy z sardynek. Włóż rybki do malaksera, dodaj czosnek, szczyptę płatków chilli i porwany na kawałki chleb. Zmiksuj na okruchy, przełóż na suchą patelnie i podprażaj aż się zezłocą. Makaron wymieszaj z pomidorowym dressingiem, posyp okruchami, przybierz danie fetą lub ricottą oraz listkami bazylii. Podawaj od razu! :)

P.S. Maja już podczas robienia mówiła, że jeść nie będzie. Jak jej przyniosłam też była na nie. Na moją prośbę spróbowała i stwierdziła "Mamo to jest pyszne! Daj, zjem! :)"































SMACZNEGO!!!

8 komentarzy:

  1. Podziwiam za pomysł, zapał, zdolności i mądre przemyślenia.
    A spaghetti wygląda smakowicie :) Fajnie mieć pomysł, realizować go i realizować się w nim!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ!!!! Niesamowicie motywują takie słowa! :)

      Usuń
  2. Ewelinko, zgadzam się z tym co napisała s w 100%. Ale wierze, że wszystkie jesteśmy IDEALNYMI mamami dla swoich dzieci. Z wszystkimi naszymi wadami bo kochamy je nad życie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... pewnie masz rację! :) Na pewno ją masz, tylko nam czasami trudno to pojąć :)

      Usuń
  3. zdecydowanie nie jestes sama! kazda z nas czasem/czesto nie daje rady, czy to ogarnac wszystkich obowiązków czy panowac nad sobą. nie ma sie co martwic. trzeba oddychac. to pomaga na wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to wiedzieć, dzięki!!! :) Oddech... masz rację, głęboki oddech, głowa w górę i jest lepiej :)

      Usuń
  4. Cześć Ewela:) żadnych głupstw nie napisałaś. Jak zaczęłam czytać tego posta to czułam jak byś pisała o mnie hehe. Myślę ze za mało rozmawiamy o tym co dla nas trudne i dlatego czujemy że jesteśmy z tym same.
    Co do spaghetti, nooo ciekawe to fajny sposób żeby dzieciom rybkę upchać heheh:)
    Olcia S.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, nie ukrywam, że zszokowało mnie to co napisałaś... rzadko czytam coś w internecie w sumie to nie wiem dlaczego to przeczytałam, widocznie miało "to coś" ma podobne przemyślenia od pewnego czasu. Urodziłam dziecko 7 lat temu wszystko przebiegło normalnie, szybko. Po czym zabrali mnie na operację bo zarazili mnie w szpitalu jakimś świństwem przeszłam sepsę, wycieli mi narządy skutkiem tego nie mogę mieć więcej dzieci. Mam jedną córkę i bardzo szybki tryb życia cud, że nie zwariowałam, po operacji wpadłam w depresję nikt tego zbytnio nie zauważył, grałam i gram do tej pory przed ludźmi mówiąc, ze wszystko jest w porządku a w rzeczywistości w środku aż rozrywa mnie gdy kolejni ludzie pytają kiedy będzie następne dziecko, gdy widzę koleżanki w ciąży, mamy z wózkami, malutkie niemowlaczki... tragedia. Uwielbiam dzieci i staram się, by moja córka miała jak najlepsze życie uczę ją dziękować, przepraszać, być wdzięczną i okazywać uczucia, mam na prawdę zdolną i rozsądną dziewczynkę, mam za co dziękować Bogu. Lecz żyję cały czas w strachu, że jest to niewystarczające, że nie poświęcam jej dość czasu, ale wiem też, że nikt nie jest idealny i po prostu czasami lepiej się nie da chociaż byśmy chciały. Trzy lata temu zaczęłam terapię u psychologa praca z nim pomogła mi zrozumieć, że nie miałam lekkiego dzieciństwa, że ciągle byłam wykorzystywana przez rodziców, zawsze mówiła mi mama, że jestem najgorsza, ze się nie uczę, bałwan ze mnie i w ogóle... nie miałam świadomości jak bardzo ugruntowało mi to myślenie i przyzwyczajenie o ciągłe zabieganie o ich względy, udowadnianie im, że potrafię, że jednak się do czegoś nadaję. Obecnie osiągam bardzo duże sukcesy, prowadzę prężnie działającą firmę, mam cudowne dziecko i dobrego męża. cały czas podnoszę sobie poprzeczkę coraz wyżej i wyżej ciągle ją przeskakuję i wiecie co zadaję sobie pytanie po co mi to? Po co mi to wszystko? Komu ja chcę coś teraz udowodnić? czy ja muszę im udowadniać? Czy to nie jest życie na pokaz? W środku jestem emocjonalnie rozdarta źle mi z tym czasami. Ale jednocześnie kocham swoją pracę i to co robię...
    Wiem, że Mama też nie miała łatwego życia i z pewnością dlatego tak mnie traktowała i wychowywała, utwierdziłam się w przekonaniu, że nie ma co rozpamiętywać przeszłości, nie wracać tam, bo tam już byliśmy i nic nie zmienimy trzeba patrzeć w przyszłość i tak wychowywać nasze dzieci, by miały lżejsze życie niż mieliśmy my.
    Życzę Wam takich przemyśleń, zrozumienia tego, co dzieje się wokół nas, powodów, pogodzenia się z wieloma rzeczami i sytuacjami które dzieją się wokół nas nie bez powodu.
    Autorce tekstu życzę wszystkiego dobrego, jesteś cudowną mamą jeśli widzisz te rzeczy, zrobiłaś dla swojego dziecka tak wiele... trzymaj tak dalej pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń