Czas leci, ucieka przez palce nieubłaganie. Zegar tyka głośno, choć zerkam na niego jedynie kiedy muszę, mimowolnie unikam tej czynności, by u kresu dnia zorientować się, że czas już dziewczynki zaganiać do spania. Tak cudne są ciepłe i długie dni, korzystamy z ich dobrodziejstwa ile tylko możemy. Jednak cena jaką przychodzi za to płacić czasami zasmuca. Gdy w końcu nadchodzi czas by realizować swoje plany, spełniać swoje pragnienia i uwolnić swoją własną energię kumulowaną w ciągu całego dnia, okazuje się, że tykający zegar nie na darmo dawał o sobie tak głośno znać. W takich momentach obiecuję sobie, że następnego dnia spojrzę w stronę osławionego złą sławą zegara nieco wcześniej. Historia jednak lubi się powtarzać.
Nie na darmo jest jednak poświęcony dziewczynkom czas. Analizując ten za długi dzień przypominam sobie co razem robiłyśmy, jak dużo się śmiałyśmy, ile ciepła sobie okazałyśmy, ile zrozumienia i cierpliwości. Staram się w każdym dniu znajdywać te pozytywy, dostrzegając krytycznym okiem co było nie tak. Dzień spędzony na świeżym powietrzu, z daleka od rozpraszaczy, zazwyczaj przynosi pozytywny wydźwięk i zamiast zamartwiać się krótkim wieczorem, cieszę się długim, wspólnym dniem. Czy to w piaskownicy, czy na rowerze, na spacerze czy na huśtawce - ważne jest by być RAZEM, uczestniczyć we wspólnych działaniach, aktywnie spędzać dzień, cieszyć się sobą. Po prostu BYĆ.
***
Amarantus chodził za mną od dawna! I wiedziałam od czego zacznę naszą z nim przygodę - BATONIKI! Wyszły klejące, ale bardzo pyszne, a do tego zdrowe, bez cukru i sztucznych dodatków czy aromatów! Po prostu bajka! :)
Składniki:
1 szklanka amaratusa ekspandowanego(lub nieco więcej dla bardziej zwartej struktury)
150 g daktyli
1/2 szklanki zmielonych migdałów lub innych orzechów
kilka truskawek
1 łyżka wody różanej (opcjonalnie)
Przygotowanie:
Daktyle namoczyć w gorącej wodzie na ok. 15 minut. Odcedzić, zmiksować na gładką masę, dodać migdały, amarantus, wodę różaną i ponowni zmiksować. Dodać truskawki i wmieszać w masę lub zmiksować - według uznania. Gdy truskawki zmiksujemy możliwe, że będzie trzeba dodać więcej amarantusa. Masę układamy na arkuszu papieru do pieczenia, przykrywamy drugim arkuszem i rozwałkowujemy na grubość ok. 5 mm. Schładzamy w lodówce kilka godzin, kroimy na kawałki i owijamy w papier. Zjadamy :) Z masy można ulepić również pralinki.
p.s Jak się okazało nasza Lenka reaguje alergicznie na truskawki, więc to był nasz pierwszy i ostatni zapewne raz z truskawkowymi amarantuskami :(
SMACZNEGO!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz