Boję się o moje dzieci. Ten strach czasami sprawia, że czuję się dziwna, naiwna, nie z tego świata. Chcę uciec, schować się gdzieś przed światem. Nie sama oczywiście, ale całą rodziną. Zamieszkać głęboko w lesie i ukryć się przed całym złem tego świata. Złem codzienności.
Ostatnio byłam świadkiem rozmowy babci z wnukiem. Wnuk w wieku ok. 5 lat. Rozmowa zaczęła się od tego, że wnuk szczęśliwy pochwalił się zabawką z pewnego znanego fast foodu. Babcia lekko zdziwiona dopytywała, czy był tam z mamą tylko raz, ale odpowiedź była przecząca. Babcia zaskoczona zaczęła dopytywać czy często tam bywają, czy mama tam się umawia z koleżanką i dlatego tam jadą. Z każdym kolejnym pytaniem babcia jakby gasła. Ostatecznie okazało się, że bywają tam często, celowo na obiad. Biedna babcia między słowami rzucała, że domowy obiad najlepszy, zapraszała wnuka do siebie, była zasmucona. Ja też.
Boję się o dziewczynki. Staram się wpajać im zdrowe nawyki. Nie mówieniem, a po prostu zdrowym gotowaniem, przekąskami, domowymi ciastami. Gdy chodzimy do sklepu nie zwracają uwagi na słodycze, od których półki się uginają. Nie chcą lizaków, cukierków czy żelków. Nie mówię, że zawsze tak było. Co prawda czekolady raczej nie było u nas w domu, za to lizaki i gumy były na porządku dziennym. Nie ma co kryć. Lizak był lekarstwem na wszystko, więc rezygnacja nie była prosta, ale możliwa! Ale boję się, bo kontakt z rówieśnikami, to też kontakt z ich nawykami. A ja przecież nie mogę zakazać im częstowania się, choć czuję ukłucie gdy sięgają po coś oblanego cukrem, syropem glukozowo-fruktozowym i innymi dodatkami. Może pomyślicie, że przesadzam. Może będziecie mieli rację, ale ja po prostu chcę ich dobra, ich zdrowia i szczęśliwego życia. W zdrowym ciele zdrowy duch, prawda?
Może kiedyś wymyślę coś, by choć trochę zmienić ten świat? :)
***
Każdy lubi słodkości, a dzieci wręcz tego potrzebują. Smak słodki leży w ich naturze. Podobnie jest z fast foodem, większość z Nas go lubi, chętnie po niego sięga. Niestety najczęściej idziemy na łatwiznę i kupujemy. Warto jednak czasami poświęcić trochę czasu i przygotować coś samodzielnie. Domowa pizza na cieście orkiszowym czy burgery z kaszy jaglanej mogą smakować dokładnie tak, jak chcemy i może być naprawdę pysznie.
Niektórzy z Was mieli dziś okazję wypróbować naszych domowych burgerów, a Ci którzy nie próbowali, zachęcamy by zrobić je samodzielnie w domu. Dacie się skusić? :)
BURGERY Z DYNI
Składniki:
1/2 szklanki kaszy jaglanej
4 łyżki pure z dyni
1 cebula
1 ząbek czosnku
1/2 pęczka natki pietruszki
sól, pieprz
słodka papryka, kolendra
3 łyżki zmielonych pestek dyni lub płatków owsianych
Przygotowanie:
Kaszę podprażamy na sucho w garnku. Zalewamy 1,5 szklanką wody i gotujemy do wchłonięcia wody. Studzimy. Cebulę kroimy na drobną kostkę, rozgrzewamy masło klarowane na patelni, wrzucamy cebulę i delikatnie oprószamy solą. Natkę pietruszki drobno siekamy. Łączymy wszystkie składniki, doprawiamy do smaku. Jeśli konsystencja jest słabo zwarta możemy dorzucić trochę więcej zmielonych pestek lub płatków. Blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia, smarujemy delikatnie olejem. Formujemy burgery i układamy na blaszce. Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez ok.25 minut, odwracamy i pieczemy jeszcze 10 minut. Podajemy z ulubionym dodatkami.
Przepis na BUŁKI DO BURGERÓW, które podawaliśmy dzisiaj znajdziecie tutaj (pominęłam mleko w proszku).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz