niedziela, 29 czerwca 2014

Fruwająca kuchnia ...


Lubię ten moment kiedy kuchnia "fruwa w mące", a na twarzach córek widnieją wielkie uśmiechy, za plecami słyszę ich śmiech a gdy próbuję nieco przystopować zabawę uzyskuję efekt odwrotny do zamierzonego :) Doceniam te chwile, uczę się wtedy cierpliwości i dystansu do pewnych spraw. 
A gdy kilka dni po kuchennym armagedonie znajduję w kolejnym,zaskakującym miejscu jakiś składnik przygotowywanego dania śmieję się sama do siebie na wspomnienie tego co tu się wydarzyło :)

Wołam dziewczynki do kuchni jak najczęściej tylko się da, nawet na drobnostki "...wsypcie mamusi kawę do młynka, cukier do kubka, makaron do garnka, urwijcie kilka listków mięty...". To nic, że później kuchnia jest w ziarenkach kawy czy cukru, ważne że sprawiłam im frajdę :) Bo właśnie to chcę w nich zaszczepić - radość z bycia w kuchni :) Chcę im pokazać, że gotowanie to magia, magia smaków i aromatów, to niesamowita przygoda, która przeżywana wspólnie da nam moc radości i duuużo satysfakcji!

Pragnę zaprosić Cię do pichcenia razem z nami :)









4 komentarze:

  1. Gotowanie z dziećmi musi być niezwykłym doświadczeniem...z resztą wiem już cokolwiek o tym, bo czasem siostrzeniec (lat niespełna 3) urzęduje w kuchni ze swoją mamą, babcią lub ze mną;]
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
    http://mojportret.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super pomysł na bloga....mama się spełnia a dzieciaczki się edukują pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego z okazji drugiej rocznicy, nadal takiej samej frajdy ze wspólnego gotowania i wielu nowych zabawowych przepisów!:)

    OdpowiedzUsuń