poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Zabawa w ... NALEŚNIKI BEZ JAJEK I MLEKA! :)

Kościół. Msza. Skupienie. Modlitwa. A nasze dziewczyny bawią się w najlepsze. Nagle nagadać się nie mogą, a do tego wszystko co mówią jest zabawne i trzeba śmiać się z tego w głos. Nie, mi to zupełnie nie przeszkadza. Jestem bardzo empatyczna, współodczuwająca niesamowicie. Skoro więc one się śmieją ja też. Moje upominania, które próbuję zastosować nie przynoszą rezultatu, no bo niby jak, skoro uśmiech z ust mi nie schodzi. Jak tu się nie cieszyć, jak one takie zadowolone, uśmiechnięte i rozgadane. Siostrzana miłość bije od nich na odległość, więc radość mnie przepełnia. Ale te spojrzenia. Te złe. Pan z siwymi włosami i miną w podkówkę zerka ukradkiem, Pani w pięknym gorsecie odwraca się co chwilę i ledwo powstrzymuje się od słów. A to tylko dzieci. Sama, czysta radość. Nie potrafię utrzymać ich sztywno siedzących w ławce przez godzinę, nawet nie chcę. Przyjdzie czas że posiedzą, pomodlą się, przeżyją. Teraz ważne, że są. Na szczęście spojrzenia miłe, przychylne, pełne zrozumienia i współodczuwające - jak moje - sprawiają, że wszystkie inne stają w cieniu. I nie myślcie, że ich nie upominam, nie ustawiam, nie sadzam na ławce. Robię to, ale daję im też swobodę. Tak czuję, tak trzeba, tak już być musi. Amen.

***

Naleśniki bez jajek i mleka. Niemożliwe? A jednak! Odkryłam je pewnego dnia gdy w domu ani mleka, ani jajek nie było, a i na kolację pomysłów brak. Teraz okazuje się, że w czasach gdy o alergii słyszy się na każdym kroku, okazuje się, że są "dużo warte". Zdradzamy wam więc przepis na pyszne naleśniki dla każdego!

Składniki:

2 szklanki wody
1 szklanka mąki
2 łyżki zmielonych płatków owsianych
1 łyżeczka cukru
1 łyżka oleju
szczypta soli

Przygotowanie:

Wszystkie składniki mieszamy w misce bardzo dokładnie. Smażymy naleśniki na suchej, dobrze rozgrzanej patelni. Udają się do pierwszego naleśnika! :)













piątek, 28 sierpnia 2015

Zabawa w ... JOGURTOWE LODY MALINOWE :)

Czas tak pędzi, że czasami naprawdę nie nadążam. Raptem 4 lata temu trzymałam na rękach maleńką kruszynkę, moją. 9 miesięcy później okazało się, że w brzuchu kiełkuje kolejne małe cudo. Bałam się, cieszyłam, martwiłam, myślałam na zmianę. Nie było łatwo (jak już wiecie) więc zamartwianie się było jednak jak najbardziej na miejscu. Teraz jak patrzę na nie, wiem, że świata poza sobą nie widzą. Bawią się, szaleją i kłócą na przemian. Choć tego ostatniego naprawdę jest niewiele. Kochają się. Mocno, prawdziwie, szczerze, delikatnie, po dziecięcemu. I gdy nagle, tak bardzo szybko i nie wiadomo skąd, nadszedł czas przedszkola, martwię się. Nie tyle o to, że będzie płacz czy nie będą chciały chodzić, ale o to, że będą osobno. Jak to na nie wpłynie? Każda znajdzie sobie koleżanki, zaadaptuje się w swojej grupie, pozna inne zabawy. Jak to się odbije na ich relacji ? Czy będą za sobą tak bardzo tęsknić, że po powrocie do domu nagadać się nie będą mogły i nabawić też? Tak, że nawet czasu na wspólne gotowanie braknie? :) Czy przestaną się dogadywać i tak świetnie razem bawić? Przestaną tworzyć wspólne historie, robić z salonu fabrykę zabawy, z sypialni rodziców przedszkole, a z kuchni sklep? Wiem, że to takie banalne, proste i może głupie? Ale ja naprawdę tego boję się najbardziej. Wierzę jednak, że siła dziecięcych, siostrzanych serc przetrwa !

***

Z racji, że nowe fale upałów zamierzają ogarnąć nasz kraj mamy dla Was przepis na pyszne lody jogurtowe! :) Banalnie proste - wyśmienicie pyszne! SPRÓBUJCIE KONIECZNIE! :)













LODY JOGURTOWO - OWOCOWE :)

Składniki:

1 kubek malin lub jeżyn
miód - ilość według uznania
125 g jogurtu koziego lub zwykłego

125 g jogurtu koziego
miód - według uznania

Przygotowanie:

Maliny dokładnie myjemy, miksujemy razem z miodem i jogurtem. Sprawdzamy smak. Pamiętajcie, że po zamrożeniu lody tracą nieco na smaku, więc jeśli chcecie słodkie lody, podczas smakowania muszą być przesłodkie :) Wlewamy do foremek, do ok. 2/3 wysokości. Wkładamy do zamrażalki. W tym czasie przygotowujemy masę jogurtową mieszając jogurt z miodem. Po ok 30 - 60 minutach wyciągamy lody z zamrażalki, dopełniamy masą jogurtową i wkładamy patyczki. Zmrażamy przez 4-6 godzin. Po tym czasie zjadamy! SMACZNEGO! :)

P.S. Powiem wam szczerze, że następne lody jakie wylądują w naszym zamrażalniku będą składały się z jogurtu i miodu! Ta biała masa była nieziemsko pyszna! :) 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Zabawa w ... ZUPĘ DYNIOWĄ! :)

Wczorajszy dzień był leniwym, długim dniem. Czasami takie lubię. Czasami takie właśnie są potrzebne, ale powiem wam szczerze, że bardziej odnajduję się wtedy gdy mam dużo na głowie, wszystko na raz trzeba zrobić i wiele się dzieje! Czasami odkładam w czasie "zadania" do wykonania aż lista wypełni się po brzegi, a potem w szalonym pędzie działam. I choć czasami doprowadza mnie to na skraj wytrzymałości, lubię ten stan i wciąż, w kółko, bez ustanku powtarzam ten proces do znudzenia. Teraz dzieje się u nas bardzo dużo. Jest blog, o który staram się całymi siłami dbać, jest magazyn, dla którego piszę - MAMMAZINE, od września zaczynamy warsztaty w przedszkolach, mąż wraca do pracy w "normalnych" godzinach i ciekawa jestem jak znów przestawimy się na stary tryb. Jest jeszcze wiele pomysłów i marzeń w głowie, które trzeba w końcu zacząć realizować, bo samo nic się nie wydarzy. Nadchodzi więc intensywny czas, w tyle zostawiamy wakacje i ten letni chillout, choć mam nadzieję, że jeszcze kilka ciepłych wieczorów na balkonie uda nam się spędzić :)



***

W naszym ogródku pojawiły się pierwsze dynie! Wielka radość nastała i ślinianki zostały pobudzone. Matko jak ja uwielbiam to warzywo! Nasze małe hokkaido dojrzewają w słońcu z dnia na dzień, stają się coraz bardziej pomarańczowe i cieszą oczy! Wchodząc w nasz dyniowy gąszcz nie bierzemy pierwszej z brzegu, a dokładnie zastanawiamy się, która jest już gotowa byśmy mogli nacieszyć nią kubki smakowe. Nie wiem czy wiecie, ale dynia ta ma wiele witamin (A, B, E) bogata jest w potas, żelazo, wapń, fosfor więc jest bardzo zdrowa! Wspomaga układ odpornościowy, pomaga przy rotawirusach, a nawet nowotworach! Świetnie odkwasza organizm! Można, a nawet bardzo wskazane jest podawać ją już od 8 miesiąca życia! Jedzcie więc NA ZDROWIE! :)

Na pierwszy ogień poszła nasza ulubiona zupka dyniowa, delikatna, smaczna, najprostsza. Z pestkami dyni uprażonymi na patelni smakowała wyśmienicie! 













ZUPA DYNIOWA

Składniki:

1 dynia hokkaido
1 l bulionu warzywnego lub wody
1 cebula
2 ząbki czosnku
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
oliwa do smażenia

uprażone pestki dyni do podania

Przygotowanie:

Dynię kroimy, wybieramy pestki i obieramy. Kroimy w małą kostkę. Cebulę obieramy i kroimy na drobną kostkę. W garnku rozgrzewamy oliwę i smażymy w niej cebulę delikatnie oprószoną solą. Po chwili dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę lub drobno pokrojony. Smażymy jeszcze około minuty po czym wsypujemy dynię i chwilę podsmażamy. Zalewamy bulionem lub wodą i gotujemy do miękkości dyni. Miksujemy zupę na gładki krem, przyprawiamy solą, pieprzem i gałką. Podajemy z prażonymi pestkami dyni. 

SMACZNEGO!!!



czwartek, 20 sierpnia 2015

Zabawa w ... KOKTAJL BORÓWKOWY! :)

Gdy słyszę jak trajkotają ze sobą w pokoju obok czuję szczęście. Jakie to proste i takie łatwe do uchwycenia. Nie trzeba szukać w oddali, wystarczy dostrzec to co jest blisko nas. Tam gdzie są one, jest szczęście, są śmiechy, małe i duże radości. Są kłótnie, płacze i smutki. Jest złość i zdenerwowanie. Miłość i przytulanie. Trzymanie się za rękę i wspólne kombinowanie. Zabawa, eksplozja wyobraźni i fantazji. Świat dziecka jest taki banalnie prostolinijny, oczywisty, bezpośredni. Gdy jest im źle płaczą, gdy są złe wrzeszczą, a gdy szczęśliwe uśmiechają się całym ciałem. Uśmiechnięte oczy dziecka - to dla rodzica ogromny skarb. Największy. Uśmiechnięte oczy dziecka to szczęście. Po prostu.

***

To już ostatnie chwile na serwowanie sobie czegoś na ochłodę. Wielkimi krokami zbliża się koniec lata a wraz z nim czas na ciepłą herbatkę, rozgrzewające przyprawy i otulanie się kocami. Dziś, gdy siedziałam w huśtawce wieczorną porą, poczułam ten chłód i szybko myślami wróciłam do słońca, które na pewno jeszcze nie raz ogrzeje mnie swoim ciepłem i pozwoli na to by uraczyć się koktajlem owocowym, poczuć ten zimny powiew orzeźwienia i słodycz ogrzanych słońcem owoców. 












KOKTAJL BORÓWKOWO - BRZOSKWINIOWY



Składniki:

250 g borówek amerykańskich
1 brzoskwinia
2-3 łyżki miodu
1 puszka mleka kokosowego
kilka listków mięty



Przygotowanie:

Borówki umyć, brzoskwinię obrać i pozbyć się pestki. Wszystkie składniki na koktajl wrzucić do kielicha blendera i zmiksować na gładki koktajl. W razie potrzeby dosłodzić miodem. 

SMACZNEGO!!! :)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Zabawa w ... 4 URODZINY MAI!!! :)

Urodziny Naszej Mai - CZWARTE urodziny!!! Pamiętam jak dziś kiedy wzięłam w ręce to dwukilogramowe nasze cudo i nie mogłam uwierzyć, że jest! I że jest nasza! Łzy szczęścia do dziś czuję na policzku, gdy pomyślę o tamtej chwili. Była taka malutka, już nie pamiętam jak bardzo, ale nie zapomnę jak biegaliśmy po sklepach w poszukiwaniu rozmiarów najmniejszych z najmniejszych, a body, które kupiłam mężowi do powieszenia w samochodzie ( z napisem "Daddy is number One") pasowały na nią jak ulał. Nasza miniaturka z wielkimi oczami. Dziś rośnie w oczach, potrafi zagadać i czasami doprowadza do szaleństwa, jest wspaniałą siostrą i przecudowną córką. Nasze szczęście!

Tegoroczna imprezka urodzinowa odbyła się nieco wcześniej. Zależało nam na pogodzie, by móc zakończyć ten czas świętowania - biwakowaniem. Tak naprawdę hasło "Urodzinowa" imprezka wydawało nam się najbardziej przyciągające i możliwość skupienia wszystkich ludzi razem największa. Mamy nadzieję i wierzymy w to mocno, że bawiliście się naprawdę świetnie! Staraliśmy się dać z siebie jak najwięcej, by to był naprawdę udany, dobrze spędzony czas! 

Powiem wam coś w tajemnicy, a może to i tajemnicą nie jest, bo każdy z Was powinien doskonale o tym wiedzieć, ale jestem dość nieśmiało, mało rozgadaną osobą, ale kocham ludzi! Lubię dawać z siebie to co najlepsze dla Was! Ale gdy już zrobię wszystko co potrafię - wolałabym stanąć z boku i obserwować jak z tego korzystacie, czy jecie ze smakiem przygotowane dania i czy podobają Wam się drobne ozdoby, które przygotowałam. Staram się to zmienić, chciałabym być bardziej otwarta i umieć znaleźć z każdym wspólny język, więc wybaczcie mi jeśli czasem wydaję się trochę zamknięta czy zamyślona. Taka po prostu jestem. Mam za to przy sobie kogoś wspaniałego, cudownego męża i ojca, ale i niesamowitego człowieka. Dopełniamy się w każdym calu i podczas gdy ja obserwuję, On działa! Daje z siebie wszystko, a nawet jeszcze więcej! Czasami sama zastanawiam się skąd On się urwał, jak wykrzesuje z siebie tyle energii i co ma takiego w sobie, że dzieci pójdą za nim wszędzie!? Skąd bierze tyle pomysłów w głowie, by zająć dzieciom każdą sekundę!? Jeśli mieliście okazję być na naszej imprezce, na pewno przyznacie mi rację, a może sami zastanawiacie się jak to się dzieje? Może kiedyś zdradzi nam On swoją tajemnicę, a tymczasem dzieciaki mogły skorzystać z jego pokładów energii do woli! Bitwa wodna, bieganie slalomem między tyczkami, dzikie okrzyki, przybieranie się za Indian, bańki mydlane, malowanie farbami, trąbienie na cześć tortu i zdmuchiwanie trąbkami świeczki - to wszystko rodzi się w jego głowie z minuty na minutę! Do tego wszystkiego tyrolka, strzelanie z łuku, gokart, slackline, plac zabaw - z tego każdy mógł korzystać do woli! Poza tym wspaniałe chwile, które dzieci mogły przeżyć z Teatrzykiem Milolka i oraz jazda konna z konikami polskimi z Kłyżowa. Całą imprezkę dla dzieci zakończyliśmy bajką w stodole. 

A gdy dzieci już w namiotach posnęły, my mogliśmy cofnąć się w czasie. Poczuć się jak dawniej, gdy przy ognisku siedziało się i śpiewało piosenki, grała gitara, płomienie skakały jak szalone, a ziemniaki z żaru smakowały najlepiej na świecie! Gdy tak siedziałam i obserwowałam to wszystko, gdy nagle zmęczenie zasnęło razem z dziewczynkami, pomyślałam sobie - I właśnie o to chodziło. By spotkać się wspólnie  w dużym gronie, rozpalić ognisko i wrócić do czasów licealnych. Cieszyłam się, że nam się to udało, że wszyscy potrafiliśmy spotkać się w jednym miejscu, w jednym czasie, w tym samym celu. I mam nadzieję, że każdy z Was poczuł to samo! W dzisiejszych czasach gonitwy, zabiegania, ciągłego spieszenia się potrafiliśmy się na chwilę zatrzymać, pobyć, mało spać i rano wstać! :) 

Wszystkim przeogromnie dziękujemy!!! Maszyna Milolka, Hodowla koników polskich w Kłyżowie, Kiełkowi i jego kamerkom GoPro, które możecie wypożyczyć tutaj oraz z całego serca Kacprowi (KAESfoto) za wspaniałe zdjęcia!!! A także Ewie i Agnieszce za torty!!! :)

Wybaczcie mi brak przepisów, a nawet zdjęć pysznych dań - było takie zabieganie, że nie ogarnęłam! :)